![]() |
||||||
3 września 2009Trąba powietrzna przeszła nad miejscowością Malachin w powiecie chojnickim. Zerwała dachy z budynków, uszkodziła dachy dwóch stodół i trzech budynków gospodarczych. Na szczęście nikomu nic się nie stałoTrąba powietrzna nad gminą Czersk łamała drzewa, zrywała dachy, niszczyła budynkiWystarczyło kilka minut, żeby doszło do tragediiWszystko trwało trzy, może pięć minut. Tyle czasu potrzebowała trąba powietrzna, żeby zniszczyć kilka gospodarstw w gminie Czersk. Najbardziej ucierpieli mieszkańcy Malachina. - To była ogromna siła. Unosiła w górę nawet kilkusetkilogramowe baloty – mówią we wsi. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Ludzie chowali się przed wiatrem gdzie popadło.Czwartkowe popołudnie i wieczór mieszkańcy Malachina, Starych Prus i Gutowca zapamiętają na zawsze. Czegoś takiego jeszcze tu nie było. Czegoś podobnego nie było w całym regionie. Możemy jedynie szacować, że wiatr wiał z prędkością minimum 30 metrów na sekundę. Czyli prawie 110 kilometrów na godzinę.
Kilka minut zagładyTornado musiało powstać gdzieś w rejonie Gutowca. Dalej przemieszczało się na północny wschód. Przeszło przez lasy Nadleśnictwa Czersk i dotarło do Malachina. Później trąba pojawiła się jeszcze w Nowych i Starych Prusach. Najgorzej było w Malachinie. Tam tornado przeszło prawie przez centrum wsi. Ucierpiało kilka gospodarstw. Duże zniszczenia są też w firmie Sago. Zerwany dach i zalany towar zastał właściciel hurtowni pasz.
Uciec gdzie się daWiatr przyszedł późnym popołudniem. Większość zaskoczonych mieszkańców robiła coś koło domów. To co zobaczyli, przyprawiło ich o dreszcze. - Ledwo zdążyłem uciec do murowanego kibelka. Żeby dobiec do domu, nie było już szans – mówi Jerzy Jaster. – Psuła się pogoda i zaganiałam gęsi do chlewika. Jak to się zaczęło, to mogłam się jedynie tam schować – mówi Ewa Cysewska. Podobnie było z Zygmuntem Szmaglińskim, którego trąba zastała w ogrodzie. Zdążył wbiec do szopki, nad którą szalał wiatr. Na szczęście nikomu nic się nie stało. A zagrożenie było duże. Choćby w firmie Sago.
Części dachu jak nabojeTu tornado zrywało metalowe pokrycie dachów. – Wiatr wytłukł okna w biurach. Metalowe elementy dachów spadły na parking. Na szczęście firma wtedy nie pracowała. Na parkingu były tylko dwa auta, oba zostały uszkodzone – mówi Sławomir Kozłowski z Sago. W ścianę budynku biurowego wbił się metalowy element konstrukcji wielkości pięści. Gdyby na linii jego lotu stał człowiek, mogło by się to skończyć tragicznie. Podobnie w całym Malachinie. – Eternit z budynków w centrum wsi leży tutaj na polu – strażacy podczas akcji ratunkowej pokazywali części poszycia dachowego, które przeleciało kilkaset metrów. |
|
|||||
![]() |